poniedziałek, 6 stycznia 2014

Hermine (Minkee) Robinson, „Szarlotka z kruszonką”

George wrócił ze spaceru i znalazł w lodówce szarlotkę z kruszonką. Chociaż nie pamiętał, żeby ją kupował, wstawił ją do piekarnika do odgrzania. Mikrofalówki przypalały kruszonkę. Postawił czajnik na kuchni i otworzył gazetę na dziale z poradami życiowymi. Zawały! Jedna z głównych przyczyn zgonów kobiet. Odłożył gazetę. To nie przywróci życia Mary. Woda w czajniku wciąż się nie zagotowała. Spojrzał na owalny zegar kuchenny z podziałką zamiast oznaczeń godzin. Ładny, ale niepraktyczny.

- Wolałem poprzedni – powiedział na głos. Nikt mu nie odpowiedział. Na wspomnienie śmierci Mary poczuł ostre ukłucie w brzuchu. Rozejrzał się po kuchni, by znaleźć jakieś pocieszenie, ale nic nie wydawało się znajome. Serce zabiło mu gwałtownie, był w nie tym domu co trzeba! Jeżeli jego córka, Anna, się dowie, znowu zacznie tę głupią gadkę o domu starców. George złożył gazetę i zaczął szukać rękawic kuchennych.

- Tato! – Jak Anna go znalazła?

- Przepraszam – rzekł George. – Powiedz ludziom, którzy tu mieszkają, że to była pomyłka.

- Już dobrze, tato, mieszkasz teraz ze mną. – Anna przekręciła kurek w kuchence na zero i podłączyła czajnik do gniazdka. Wyjęła szarlotkę z zimnego piekarnika i podgrzała ją w mikrofalówce.

George ze zmarszczonym czołem spojrzał na rozmoczoną papkę na talerzu. – Zepsułaś szarlotkę.

- To rabarbar, tato. Rabarbar.

Originally published here.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz