George
wrócił ze spaceru i znalazł w lodówce szarlotkę z kruszonką. Chociaż nie
pamiętał, żeby ją kupował, wstawił ją do piekarnika do odgrzania. Mikrofalówki
przypalały kruszonkę. Postawił czajnik na kuchni i otworzył gazetę na dziale z
poradami życiowymi. Zawały! Jedna z głównych przyczyn zgonów kobiet. Odłożył gazetę.
To nie przywróci życia Mary. Woda w czajniku wciąż się nie zagotowała. Spojrzał
na owalny zegar kuchenny z podziałką zamiast oznaczeń godzin. Ładny, ale
niepraktyczny.
- Wolałem poprzedni
– powiedział na głos. Nikt mu nie odpowiedział. Na wspomnienie śmierci Mary poczuł
ostre ukłucie w brzuchu. Rozejrzał się po kuchni, by znaleźć jakieś
pocieszenie, ale nic nie wydawało się znajome. Serce zabiło mu gwałtownie, był
w nie tym domu co trzeba! Jeżeli jego córka, Anna, się dowie, znowu zacznie tę
głupią gadkę o domu starców. George złożył gazetę i zaczął szukać rękawic
kuchennych.
- Tato! –
Jak Anna go znalazła?
-
Przepraszam – rzekł George. – Powiedz ludziom, którzy tu mieszkają, że to była
pomyłka.
- Już
dobrze, tato, mieszkasz teraz ze mną. – Anna przekręciła kurek w kuchence na
zero i podłączyła czajnik do gniazdka. Wyjęła szarlotkę z zimnego piekarnika i podgrzała
ją w mikrofalówce.
George ze
zmarszczonym czołem spojrzał na rozmoczoną papkę na talerzu. – Zepsułaś
szarlotkę.
- To
rabarbar, tato. Rabarbar.
Originally published here.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz