sobota, 4 stycznia 2014

Rumaan Alam, „Może dziewczyna”

Może jest dom. Może w Maryland – równie dobre miejsce do życia jak każde inne.

Może jest pożar, może wybucha w kuchni, takie rzeczy się zdarzają, przeskakuje z pieca na firanki na ścianę na sufit, i może dom płonie, i jej bracia giną we śnie, oddychając poczerniałym powietrzem, aż ich mózgi przestaną pracować, i jej rodzice giną, budząc się na moment w panice i modląc, zanim stopią się, powyginają i zwęglą w nicość. Może dziewczyna, w swoim pokoiku na poddaszu nad garażem, nie ginie. Może skacze przez okno na dach garażu, może spada stamtąd na wilgotną od rosy trawę, może patrzy na dom i nie jest nawet w stanie krzyczeć, tak jest przerażona, i może wybiega na ulicę, a jej sąsiad, rosły mężczyzna, były policjant, chwyta ją i przyciska do piersi, mówiąc: - Nie patrz, nie patrz, odwróć wzrok – podczas gdy ona dławi się i wymiotuje. Może tylko ona zostaje.

Może strażacy ratują, co się da: żeliwny garnek, w którym jej ojciec przyrządzał chili w zimowe niedziele, srebrną ramkę na zdjęcia, z jakimś cudem zachowaną fotografią rodziców jej matki, rowerek najmłodszego brata, parę książek. Może dziewczyna ich nie chce, wyrzuca je, za pieniądze, które zebrali sąsiedzi, jej przyjaciele i znajomi rodziców kupuje nowe ubrania. Może przeprowadza się do miasta, by zamieszkać z ciotką Alicją.

Może ciotka Alicja nigdy nie chciała mieć dzieci, nie lubi, gdy się ją nazywa ciotką, ale rozumie, jaka spoczęła na niej odpowiedzialność, co trzeba zrobić, więc sprzedaje swoje mieszkanie w centrum, znajduje coś większego, z dwiema sypialniami, blisko parku, może z widokiem na rzekę. Może Alicja pyta znajomych, którzy mają dzieci, albo chrześniaczki, albo siostrzenice, o szkoły, które są dobre, które nie, ale nie martwi się za bardzo, bo dziewczyna nie jest dziewczynką, praktycznie nie jest już dzieckiem, lecz młodą kobietą, więc Alicja pozwala jej żyć własnym życiem, wyposaża ją tylko to, co wydaje jej się konieczne do życia: konto w banku, klucze do mieszkania, kartę biblioteczną, wyjaśnienie, jak działa transport publiczny, jak młoda kobieta powinna zachowywać się na ulicy.

Może dziewczyna czyta książki w dni, kiedy nie jest w szkole, kiedy Alicja ma spotkanie klubu czytelniczego, spotkanie grupy AA, wyjście do parku z ornitologami-amatorami w celu liczenia ptaków. Może dziewczyna czyta książki w dni, kiedy jest w szkole, jadąc autobusem, z książką w dłoni, drugą trzymając się uchwytu mającego zapewnić pasażerowi równowagę, gdy autobus hamuje lub szarpie . Może zaczyna palić papierosy, bo wydaje jej się to słuszne, i ponieważ jest to ogień, ponieważ musi tworzyć, a potem wdychać ogień, i myśli o popiołach swych braci i rodziców – bo popiołami się stali, czterema kupkami popiołu pogrzebanymi w jednym grobie – gdy odrywa czerwony ognik papierosa, który tańczy na wietrze.

Może dziewczyna ścina włosy na krótko, potem żałuje, próbuje znowu zapuścić. Może pani Duncan, jej nauczycielka angielskiego ze szkoły w Maryland, przysyła jej list pełen nieaktualnych nowin i najlepszych życzeń, który wprawia dziewczynę w smutny nastrój, więc drze go i wyrzuca skrawki przez okno, gdzie unosi je wiatr. Może na wysokości ósmego piętra zawsze wieje. Może dziewczyna nigdy nie odpisuje pani Duncan, ani nikomu innego, bo jest pogrążona w smutku. Może mówi sobie: „Jesteś wyjątkowa, jesteś magiczna, wszystko ma jakiś sens”, ale może sama w to nie wierzy. Może sądzi, że wszechświat jest tak wielki, iż każdy człowiek i to, co mu się przydarza, jest statystyczną anomalią, i może nigdy nie była dobra z matematyki. Może myśli, że pociechą byłoby wierzyć, iż w jej żyłach płynie magia, chociaż wie, że to tylko krew i popioły i resztki DNA jej rodziców.


Może dziewczyna myśli o cięciu. Może o głodowaniu, o byciu piękną. Może o zrobieniu loda wszystkim chłopcom z drużyny piłkarskiej, albo o pisaniu gniewnych haseł flamastrem na ramieniu, albo o tym, żeby nauczyć się grać na gitarze i komponować piosenki, albo pisać wiersze i stać się sławną, ale w końcu wszystko to wydaje się jej śmieszne i głupie, więc w zamian siedzi do późna przed telewizorem oglądając seriale kryminalne. Może wygląda przez okno sypialni, kiedy nie czyta, ani nie ogląda telewizji, i może z sypialni nie roztacza się żaden widok, więc spogląda w dół podwórka-studni, i może wychyla się przez okno któregoś wieczora, by zapalić papierosa, i zapala zapałkę za zapałką, lecz wszystkie gasną na wietrze, który zawsze wieje na wysokości ósmego piętra. Może mówi: - Cholera – i chodzi jej o ogień, może ma na myśli cholerny ogień, początek i koniec wszystkiego.

Originally published by Necessary Fiction.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz