Wrony
wypowiadają proroctwo, a ich słowa obracają się w krew. Liście pod nimi mają
rdzawe plamy i są ciężkie od leksykalnej miazgi, spadają, topiąc las w
czerwonobrązowym morzu.
Ludzie w
łachmanach obgryzają kości cywilizacji, manifestacja zgnilizny, zjadają własnego
żywiciela. Zjadają siebie.
Wrony były
zwiastunami, heroldami, teraz strażnikami końca.
Umierające
słońce pulsuje na niebie, wielkie, pękate i gorące – jednooki demon skupiony na
trupie świata.
Ziemia
zajmuje się i płonie po raz kolejny i ostatni. Kraczące wrony wznoszą się na
skrzydłach ognia, hałaśliwy stos.
Originally published here.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz