- Jak
myślicie, kiedy skończą? – zapytał siwowłosy mężczyzna przy oknie.
- Och,
sądzę, że prędzej czy później – odparł ten, który właśnie był strzyżony. Minęło
już trochę czasu, od kiedy ostatni raz był u fryzjera.
-
Zdumiewające, jak długo on się trzyma – powiedział pierwszy.
- Nic w
tym zdumiewającego. Ma jakiś wybór? – Wszyscy przez chwilę trawili te słowa.
- Pewnie
ma pan rację.
-
Oczywiście, że mam.
Fryzjer,
które zwykle milczał, tym razem włączył się do rozmowy.
- Dobry
był z niego klient – powiedział.
- Co
takiego? – zapytał strzyżony.
- Dobry
klient. Strzygł się co dwa tygodnie. Nigdy nie narzekał. Zawsze dawał szczodry napiwek.
Nikt nic
nie powiedział.
- Myślicie,
że ma rodzinę? – zapytał mężczyzna przy oknie.
- Nie.
Jest na to o wiele zbyt młody – odparł fryzjer.
- Nie pytam
o dzieci. Mówię o rodzinie w ogóle.
- Nie mam
pojęcia – rzekł fryzjer.
Mężczyzna
przy oknie poszedł na zaplecze, by dolać sobie kawy, po czym wrócił na miejsce.
- Całkiem
jak zwierzę.
- Kto? –
zapytał strzyżony, któremu fryzjer właśnie skracał boki. W głębi ducha zastanawiał
się, czy ktoś, kto ma tak mało włosów, powinien w ogóle zawracać sobie głowę
chodzeniem do fryzjera.
- Myślę,
że wszyscy. Bijący i bici.
- Zabawnie
pan to ujął – powiedział fryzjer.
- Co
ująłem?
-
Nazywając ofiarę „bitym”.
- Tym właśnie
jest, nieprawdaż?
Nikt nic
nie powiedział.
- Prawda
jest taka... – rzekł mężczyzna przy oknie – prawda jest taka, że nigdy nie
wiadomo.
- Czego
nie wiadomo? – zapytał strzyżony, któremu fryzjer namydlał właśnie kark.
- Czy na
to zasłużył czy nie. – Cisza. – Chociaż powiedziałbym, że nikt na to nie
zasługuje. – Popatrzył na swoją kawę.
- Smutne,
lecz prawdziwe – rzekł fryzjer.
- Co?
- Że nic
nie dzieje się bez powodu. – Na moment przestał golić siedzącego przed nim
mężczyznę i wyjrzał przez okno. Piana z brzytwy zsunęła mu się po przedramieniu
i spadła na czubek buta. – Do diaska – mruknął.
- To tylko
piana – powiedział mężczyzna przy oknie.
- Do
diaska mimo to. – Fryzjer przeszedł na drugi koniec pomieszczenia i wytarł but
ręcznikiem.
- Trzeba
na to spojrzeć inaczej – rzekł strzyżony. – Wszyscy ludzie grzeszą, a więc wszyscy
zasługują na karę. Bity zasłużył sobie na to w ten czy inny sposób. Zaprzeczyć
temu to twierdzić, że jest bez skazy.
Nikt nic
nie powiedział. Słońce wyjrzało zza chmur.
- Myślicie,
że upał ich spowolni? – zapytał mężczyzna przy oknie.
- Kogo?
- Bijących
oczywiście.
- Sądzę,
że tak – odparł fryzjer. – Upał zawsze męczy. Słońce odbiera siły.
Do zakładu
wszedł kolejny mężczyzna. Dzwonek nad drzwiami zadzwonił cicho.
-
Przyjmuję tylko po umówieniu – powiedział fryzjer.
- Ale ja
potrzebuję się ostrzyc – odparł mężczyzna. – Mogę poczekać.
Ten przy
oknie zaśmiał się cicho. – Kawałek dalej jest zakład, któremu przyda się
klient. Idź pan tam.
Mężczyzna
wyszedł nic nie mówiąc.
- Czytaliście
dzisiejszą gazetę? – zapytał strzyżony, któremu fryzjer wyrównywał właśnie tył.
- Trochę –
odparli obaj.
Na te
słowa pijący kawę zebrał swoje rzeczy i życzył wszystkim miłego wieczoru.
Przestąpił przez próg i zwrócił się w stronę bójki, chociaż miał iść w
przeciwną. Podszedł bliżej i zapytał, gdzie znajdzie najbliższą restaurację.
Bity, cały zakrwawiony, podniósł głowę i wskazał na Hastings, miejsce dobrze
znane.
- W
gruncie rzeczy szukam czegoś odrobinę bardziej szykownego, jeżeli rozumiecie,
co mam na myśli.
Tamci
znieruchomieli. Bity nie podniósł głowy. Jeden z bijących powiedział wreszcie:
- Dwie przecznice stąd jest Trent’s. Podają dobrą rybę.
- Dziękuję
panu. – Mężczyzna dopił kawę i ruszył przed siebie.
Originally published here.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz