Zaangażowaliśmy
stracha na wróble. Nazywa się Yincent. Siostra znalazła ogłoszenie w „Cambrian
News” i zapytała: - Czy to naprawdę? – więc zadzwoniłem, żeby sprawdzić. Spotkaliśmy
się po południu i wieczorem zadzwoniłem ponownie, by powiedzieć mu, że dostał
tę robotę. To było w niedzielę. Pokazałem mu pole i wyglądaliśmy przez kuchenne
okno, żeby zobaczył ptaki, które ma odstraszać. Słuchał wszystkiego cierpliwie,
ale widziałem, że trzęsą mu się ręce. – Denerwujesz się? – zapytałem. Odparł,
że cierpi na drżenie samoistne i pewnie za dużo pije, ale że drgawki pomagają
mu w pracy. – Dzięki temu wyglądam realistycznie – powiedział. Codziennie przed
świtem wypuszczam kota i widzę Yincenta, jak się przygotowuje. Myślę, że miło,
że tam jest, i macham do niego, a on macha do mnie.
Originally published here.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz